wtorek, 12 sierpnia 2014

Polski ślad…

Dzisiaj o polskim śladzie (dosłownie i w przenośni) w amerykańskim filmie. Oglądając film Lęk pierwotny (Primal Fear) zauważyłem (nie jako jedyny i pierwszy) na ścianie gabinetu głównego bohatera plakat do polskiego filmu Morderca zostawia ślad z 1967 roku.



Od razu zadałem sobie pytania co tu robi ten plakat i kto go zaprojektował? Amerykański film z 1996 roku w reżyserii Gregory Hoblita opowiada jak znany, cyniczny prawnik (w tej roli Richard Gere) podejmuje się obrony  wydawałoby się, nieśmiałego i zagubionego chłopaka (doskonały debiut Edwarda Nortona), oskarżonego o morderstwo arcybiskupa Chicago. Polski film w reżyserii Aleksandra Ścibora-Rylskiego to też kryminał, ale na tym wydawałoby się, to jedyne podobieństwo między tymi dziełami. Z Mordercą zostawia ślad wiąże się jeszcze jedna historia: był to ostatni film Zbigniewa Cybulskiego – wracając ze zdjęć do tego filmu zginął pod kołami pociągu na wrocławskim dworcu. Głosu w filmie użyczył mu Tadeusz Łomnicki. Obejrzałem natychmiast Morderca zostawia ślad szukając jakiegoś klucza do zagadki, co plakat do tego filmu robił w amerykańskiej produkcji. Zakładając oczywiście, że to nie przypadek. Trudno jednak wierzyć tu w przypadek, bo plakat na ścianie gabinetu w Lęku pierwotnym wygląda na oryginał (jest pożółkły co sugeruje jego wiek). Więc o co chodzi? To oczywiście moja teoria i przypuszczenia, ale w obu filmach wiele postaci udaje kogoś innego niż jest w rzeczywistości, gra kogoś, aby coś zyskać. Jeśli to było przyczyną, że ten plakat znalazł się w amerykańskim filmie, to należy chylić czoła przed Gregory Hoblitem w podziwie dla jego znajomości polskiego filmu. Druga sprawa to autor plakatu. O ile parę osób również dojrzało sam plakat w Lęku pierwotnym, to nikt nie napisał kto go zaprojektował. A jest to postać nietuzinkowa. To jeden z przedstawicieli polskiej szkoły plakatu Maciej Hibner. Ma on na koncie plakaty do takich filmów jak:

Nóż w wodzie, Abel twój brat, Ewa chce spać, Dżingis chan, Lola, Ruchome piaski




Tworzył też plakaty do sztuk teatralnych, zaprojektował okładki do książek. W swoich pracach prezentuje najlepsze cechy polskiego plakatu: prostotę i oszczędność formy, lapidarność, ironię, metaforyczność.  Niewątpliwie to jeden z najlepszych polskich plakacistów.

sobota, 12 lipca 2014

Radosna twórczość

Dzisiaj o paru przykładach radosnej twórczości naszych domorosłych projektantów. Nasi wspaniali skądinąd przedsiębiorcy, radzący sobie z polską biurokracją i trudnym klientem bardzo często albo sami projektują sobie elementy reklam, albo zlecają to niekompetentnym, samozwańczym "agencjom reklamowym". Oto przykład takiego działania:


Odkryłem nowy krój: Bariel. To nowoczesny, bezszeryfowy krój z polskimi znakami, którego podstawowe odmiany można pobrać w zamian za udostępnienie na portalach społecznościowych pod tym linkiem. Charakterystyczną jego cechą są zaokrąglone końce linii.



środa, 9 lipca 2014

Metoda na portret?
Portret fotograficzny. Każdy kiedyś zrobił lub zrobi fotograficzny portret. Najczęściej fotografując kogoś bliskiego: rodziców, dzieci, dziadków, siostrę lub brata. Najczęściej są to zdjęcia „sytuacyjne”, zrobione przy okazji spotkania lub rodzinnej uroczystości. Chciałbym jednak napisać o zrobieniu portretu z rozmysłem, kiedy umawiamy się z kimś na plener lub do studia, aby zrobić cykl portretów. Jest jeszcze ewentualność taka, że idziemy, jeśli mamy do czynienia z osobą publiczną, na spotkanie lub koncert. I tą drugą ewentualność chciałbym tu opisać na podstawie własnych doświadczeń. Miałem wykonać podczas cyklicznych spotkań ze znanymi osobami prowadzonych w pewnej instytucji kultury portrety tychże osób, aby zawisły oprawione tworząc galerię gości. Z niektórymi z gości istniała możliwość wykonania zdjęć jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, tak było z Kamilem Durczokiem, Irkiem Dudkiem. Pozostałe osoby jak ksiądz Adam Boniecki, były fotografowane podczas spotkania.






Czy reklama musi szpecić miasto?

Münster jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej atrakcyjnych turystycznie miast Westfalii. Co roku przyjeżdża tu ok. pięciu milionów turystów. Jest to również miasto, które nie tylko pielęgnuje swoją historię – czuć to szczególnie w zabytkowym centrum Münster - ale zachwyca spójną i przemyślaną reklamą w przestrzeni publicznej. Widać, że władze dbają o to, by ścisłe centrum miasta było jego wizytówką.



To co rzuca się w oczy projektantom lub osobom z branży reklamowej, to to że są dyskretne, z tego samego materiału i w tym samym kolorze i "leżą" na elewacji. Zachowane zostały oryginalne logotypy i kroje poszczególnych firm i sieci sklepowych, ale kolor i materiał został już narzucony, jak można się domyślać, odgórnie.